ile to już dni?
Mówiłaś nie mogła bym cię zostawić nigdy aż po dzień ten, w którym słowa twe umilkły, a po tobie został tylko cień, i pytam znów dlaczego tak musiało stać się, czy dlatego że było mnie stać by szczerym być tu od zawsze? Pytam kurwa, lecz mi nawet echo nie odpowie, dzięki temu tylko więcej myśli dzisiaj mam w swej głowie, a ten płomień który kiedyś krzyczał dziś milczy bo zanim, został mi tylko twój cień, przez powiew myśli od tak, zanikł, kocham ten stan, gdy ja niewolnik półświata, dostaję więcej gówna niż unieść dam rady w ratach, i do tego podupadły wciąż jak syzyf muszę powstawać, i chuj, to kogo boli że boli mnie to że wracam, chcę odklepać na macie po prostu zakończyć swój atak, bo pierdolę to znowu, nie chcę się na tym skuć więc zrozum, nie szukam zrozumienia, nie snuję żmudnych wywodów, dostałem menalnie w pysk, nie chcę podnosić się znowu, bo to boli jak wpadka pod rozpedzone kola samochodu, czuję się oszukany, bo byłem szczery do końca, a jedyną szczerością jaką dostałem, był zachód mojego słońca, dzisiaj wiem że masz to w dupie, bo gdybym coś kurwa znaczył, to nie dała byś mi cierpieć, i trzymać mnie w tej rozpaczy, niestety, egoistyczne podejście ma swe słuszności, bo daje ten szereg liter i zysków własnej wartości, jeżeli coś było między nami, mogłaś to zachować, a nie dawać komuś w ręce moje słowa, boli mnie w chuj to wiesz że jestem taki, że nie mogę być inny, chociaż się starałem, dostałem w ryj, i mam być winny? jeżeli mówilaś kocham to czemu teraz tak nie jest, wiem napewno że ja cierpię, ty masz to w dupie, innaczej nie jest, moze robiłem ci na złość, powiedz mi to prosto w ryj, ja nie wiem kto mnie zabił, czy ja sam czy kurwa ty, 'najepiej nic nie mówić' to twoje slowa, nie wiem czy kurwa w tej ciszy pamietasz jeszcze ich obraz...